czwartek, 24 października 2013

Info

   No więc jestem nową autorką tego bloga, ponieważ TH Alien (wcześniej Kochanka Kaulitza) przekazała mi bloga. Nie trafił w złe ręce, nie martwcie się ;D Uważam, że nie piszę najgorzej, a skoro poprzednia autorka mi go przekazała musiała sądzić, że sobie poradzę. Odcinki będą dodawane co miesiąc, bo mam również inne blogi jak i inne zajęcia niż pisanie.
Pozdrawiam ;*

3. Zainteresował się nią.

  Czuł, że się budzi, ale nie chciał jeszcze otwierać oczu. Jednak zimno jakie czuł na odkrytym torsie i twarzy nie pozwalało mu na jeszcze chwilę odpoczynku. Przetarł oczy po czym je otworzył i się lekko podniósł, żeby sprawdzić dlaczego w jego sypialni jest, aż tak zimno. Zobaczył otwarte okno i drzwi. 

  - Bill! - wydarł się głośno. Poczuł coś mokrego na dłoni, a gdy spojrzał na nią spostrzegł, że jego ukochany psiak oblizuje mu dłoń. Tom uśmiechnął się pod nosem widząc Scotty'ego. 

  - Chciał wejść do ciebie to go wpuściłem, a było tam tak duszno, że okno musiałem otworzyć - wytłumaczył czarnowłosy wchodząc do pokoju z talerzem i ścierką w ręku. 

  - Co ty robisz? - Tom parsknął śmiechem widząc brata wycierającego naczynia. 

  - Dałem dzisiaj naszej sprzątaczce wolne i sam zabrałem się za porządki. To źle, że mam dobre serduszko? - zapytał uśmiechając się delikatnie w stronę bliźniaka. Tom pokiwał tylko głową z dezaprobatą i złapał się za czoło. - Nikt też cię nie zastąpi w wyjściu z psem, więc ubieraj się i wyjdź z nim, żeby się załatwił - polecił Bill. 

  - A ty nie mógłbyś?

  - Ja posprzątałem caluteńki dom, gdy ty sobie smacznie spałeś i na dodatek chrapałeś cholernie głośno, tak, że aż cię na dole słyszałem! Więc bierz dupę w troki i wychodź z nim bo biednemu psu chcę się siku, albo to drugie! - mówił frontman. 

  - Dobra, dobra.. idę - westchnął gitarzysta. Przeszedł go delikatny dreszcz, gdy jego stopy spotkały się z chłodnymi panelami. Przetarł mocno oczy i wstał po czym zmierzył do dużej szafy stojącej w rogu jego pokoju. Poszperał trochę, aż w końcu wyjął z niej ciemne, luźne, dżinsowe spodnie, białą, o dużo rozmiarów za dużą bluzkę z jakimś czarnym nadrukiem, i białą czapkę z czarnym logo LA. Wziął wszystko w dłoń i jeszcze świeżą bieliznę. Wyszedł z pokoju, a za nim również pies. Gitarzysta wszedł do łazienki i zakluczył drzwi. Umył się i ubrał w to co sobie uszykował. Związał dredy gumką i założył czapkę z daszkiem. Przejrzał się w lustrze, sprawdzając swój wygląd. Westchnął ciężko i wyszedł z łazienki, a wtedy od razu dopadł go Scotty, który usiadł przed nim na ziemi z machającym ogonem. - Już idziemy, chodź - uśmiechnął się Tom i zbiegł na dół po schodach razem ze swoim pupilem. Założył swoje czarne adidasy i bluzę. Wziął w dłoń smycz i otworzył drzwi, a pies od razu wybiegł przed nim, aż gitarzysta zaśmiał się cicho. Zamknął za sobą drzwi, zostawiając Billa samego w domu, który cały czas sprzątał. Muzyk zmierzył za zwierzakiem do furtki. Tam stało dwóch ochroniarzy, którzy pilnowali posesji bliźniaków. Jeden chciał iść razem z gitarzystą, żeby w razie czego go ochronić, bo taka była jego praca, ale Tom odmówił i ruszył przed siebie z psem u boku. Postanowił jednak jechać z nim gdzieś daleko, żeby pies mógł się wybiegać i wyszaleć, a Tom żeby mógł zaznać chwilę spokoju. Więc odnalazł klucze w kieszeni bluzy i poszedł do auta. Otworzył bagażnik, do którego od razu wskoczył pies. On poszedł do przodu na miejsce kierowcy i odpalił samochód po czym zmierzył gdzieś za miasto. 

  Wypuścił psa z auta i wziął smycz w rękę. Poszedł gdzieś w pobliżu lasu i pól. Było tam bardzo cicho i podobało mu się to. Scotty biegał jak szalony, a gitarzysta śmiał się cicho z niego. Usiadł na jakimś kamieniu i patrzył na zwierzaka jak się cieszy. Nagle usłyszał cichy dźwięk gitary. Zmarszczył brwi i rozejrzał się. Nie zauważył nic, więc znów spojrzał na swojego pupila. Ponownie usłyszał dźwięk strun, ale tym razem głośniej. Wstał i rozejrzał się znów, a niedaleko, za kilkoma drzewami dostrzegł jakiś dom. 

  - Scotty! - zawołał psa, który od razu przybiegł do niego. Zapiął go i poszedł razem z nim pod dom. Tym bardziej się zbliżał, tym głośniej słyszał dźwięk gitary i głos jakiejś dziewczyny. Podobała mu się jej gra i jej śpiew też. Podszedł pod płot i przywiązał gdzieś psa, żeby nie uciekł, gdy on spuści z niego oko. Tom w tym czasie złapał się płotu u góry i po cichu wdrapał się tak, żeby tylko coś zobaczyć. Brunetka siedziała sobie na bujanej ławce w ogrodzie z gitarą na kolanach. Miała na sobie długie obcisłe dżinsy i biały golf. Ściszyła głos, jakby wiedziała, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się a w tym momencie Tom zeskoczył, żeby go nie zauważyła. Gdy znów usłyszał jej głos i dźwięk gitary ponownie wdrapał się na płot i patrzył na nią. Ręce zaczynały go boleć, więc musiał zeskoczyć znów, ale on chciał jeszcze na nią chwilę patrzeć. Spojrzał na drzewo obok siebie i zlustrował jego wszystkie gałęzie. Spojrzał na psa i podrapał go za uchem dla uspokojenia, a sam po chwili złapał się gałęzi i zaczął wspinać na drzewo. Pod jego ciężarem konary i liście wywoływały lekki hałas, więc gdy brunetka coś usłyszała spojrzała na drzewo. Zmarszczyła lekko brwi starając się coś tam dostrzec. Tom zwisał z jednej gałęzi bez ruchy i miał tylko nadzieje, że go nie zauważy. Gdy jej wzrok ponownie przeniósł się na gryf gitary, on stanął nogami na płocie trzymając się ciągle drzewa. Spojrzał w dół na swojego pupila i uśmiechnął się do niego. Pies wyglądał na lekko zaniepokojonego tą sytuacją, ale ufał jednak swojemu właścicielowi. Tom złapał się mocno drzewa i wspiął się jeszcze wyżej, tak, żeby liście go zasłoniły częściowo. Usiadł sobie wygodnie na grubszej gałęzi i odsłonił delikatnie liście, żeby mógł coś dostrzec. Co chwile zerkał na dół na Scotty'ego, czy nic z nim się nie dzieje, ale jego wzrok szczególnie był skupiony na brunetce. Zainteresował się nią bardzo. Była bardzo ładna, naturalna, z daleka nawet Tom mógł zauważyć, że jest bez makijażu. Uśmiechnął się lekko gdy znów się rozejrzała, bo wtedy widział dokładniej jej twarz. Wsłuchiwał się z uśmiechem w dźwięk gitary. Podobał mu się również jej głos. Taki cichutki i delikatny, ale czysty. Patrzył na nią z podziwem, piosenka jaką grała i śpiewała, bardzo mu się podobała. Sądził nawet, że mogliby taką mieć w nowym albumie, a nawet powinni. 

  - Geh, lass uns hinter dir und mir
Versuch nicht zu verstehen
Warum es nicht mehr geht
Geh, versuch uns beide zu verlier´n
Für uns wird´s erst weitergehen 
Geh
Geh!

  Starał się zapamiętać cały tekst, ale nie było to wcale takie łatwe. Na szczęście dziewczyna nie śpiewała tylko raz, powtarzała piosenkę i za każdym razem coś w niej poprawiała. Tom wyjął swój telefon z kieszeni i gdy zaczęła grać na nowo po prostu postanowił ją nagrać, chociaż wiedział, że nie powinien. Już sobie wyobrażał reakcję zespołu i managera, kiedy im to zagra i pokaże tekst. Kiedy skończyła, on również zakończył nagrywanie i bezszelestnie zszedł z drzewa. Wziął już smycz do ręki, gdy odwiązał psa, gdy nagle usłyszał głośne rżenie konia. Zmarszczył brwi i postanowił zobaczyć co tam się dzieje. Znów wspiął się na chwilę na płot i dostrzegł, że dziewczyna wsiada na konia, więc postanowił zostać jeszcze chwilkę i ją poobserwować, bo nie liczyła się dla niego tylko ta piosenka, dziewczyna naprawdę była ładna.


K i l k a  g o d z i n  p ó ź n i e j


  - Tom gdzie ty tyle byłeś do cholery?! - zapytał lekko zdenerwowany bliźniak, gdy tylko gitarzysta zdążył wejść do domu. 

  - No z psem przecież byłem, weź się opanuj, co? - powiedział Tom zirytowany zachowaniem brata. Czuł się czasem przy nim jak dziecko, gdy się tak o niego martwił. Rozumiał, że jest dla niego ważny, bo w końcu są braćmi, ale nie lubił tego, sądził, że Bill przesadza. Wystarczyło, że wyszedł z psem na więcej niż godzinę, a wokalista już był cholernie tym zmartwiony. 

  - Ale trzy godziny? Co ty robiłeś? - pytał. 

  - Myślałem nad nową piosenką, zaraz do ciebie przyjdę, chwila - rzucił oddając po prostu psa Billowi, a sam z korytarza przebiegł do schodów i do góry. Bill westchnął i zajął się psem, a Tom z trzaśnięciem drzwi wszedł do swojego pokoju. Usiadł na łóżku z zeszytem i telefonem w ręku. Odtwarzał co chwile nagranie z dziewczyną i zapisał cały tekst. Dokładnie wsłuchiwał się w dźwięk gitary i postarał się powtórzyć to na swojej. Nie było to takie proste zrobić to wszystko. Gdy skończył po dłuższym czasie, wziął głęboki oddech i zagrał piosenkę ponownie, żeby sprawdzić czy wszystko dobrze brzmi. Schował telefon i zawoła głośno swojego brata. Frontman wszedł do pokoju i usiadł obok niego z zaciekawieniem co tym razem wymyślił. - Tu masz tekst - Tom wręczył mu po prostu zeszyt do ręki. Zanucił mu jak powinien to zaśpiewać, a później zagrał mu na gitarze. 

  - Skąd ty to.. jak ty to tak szybko w ogóle? - spytał zdziwiony Bill, zadowolony bardzo z piosenki. 

  - Ma się ten łeb do tego - Tom puknął się lekko w głowę i się uśmiechnął. Bill szturchnął go w ramię, a później razem próbowali zagrać całość. 

#
Wiem, że nie grzeszy odcinek długością, ale naprawdę nie mam czasu na wszystkie blogi, przepraszam. I tak staram się jakoś dodawać odcinki co miesiąc. Proszę o komentarze i pozdrawiam ;-)

poniedziałek, 21 października 2013

2. Która jest tą szczęściarą?

  Dzisiejszy dzień nie zapowiadał jej się zbyt ciekawie. Znowu nudna szkoła i lekcje. Denerwujący nauczyciele i dziewczyny, które ją obgadują tylko z tego powodu, że jej zazdroszczą, a miały rzeczywiście czego. Wystarczył jej jeden dzień w szkole, żeby już każdy chłopak ją zauważył i ślinił się na jej widok. Największą uwagę przykuwały długie, zgrabne nogi dziewczyny. Specjalnie ubierała krótkie rzeczy, żeby tylko je pokazać. Tak samo zakładała zawsze bluzki z dużym dekoltem i to też nie bez powodu. Wczoraj na nauczycielach nie zrobiła dobrego znaczenia, wręcz przeciwnie. Mimo, że na lekcjach siedziała grzecznie, dorosłym nie podobał się wulgarny wygląd dziewczyny. Jednak nie z nauką nie szło jej wcale źle. W poprzedniej szkole z większości przedmiotów miała piątki. Bardzo lubiła się uczyć, ale nikt nigdy się po niej tego nie spodziewał. Nie wyglądała na taką, która jest mądra, bystra i lubi naukę. Ukrywała to specjalnie swoim specyficznym wyglądem. Blond włosy, farbowane na ciemny brąz, długie do pasa i mocno falowane. Oczy, zawsze mocno pomalowane na ciemno. Bluzki najczęściej z dużym dekoltem i odkrytym pępkiem, w którym miała kolczyk. Krótkie spódniczki, lub spodenki, żeby było widać jej opalone nogi. Buty najczęściej na szpilce, choć zdarzało się że na płaskiej podeszwie, jednak bardzo rzadko, gdyż lubiła nosić wysokie buty, zawsze chciała być bardzo wysoka, a dzięki nim mogła. Chociaż niska i tak nie była bez nich. Wszyscy postrzegali ją po prostu jako pustą i egoistyczną. Zdaniem większości chłopaków była łatwa, sądzili że za dużo ciała odkrywa, dlatego mieli o niej taką opinie.

  - Britney! - usłyszała głos swojej koleżanki z klasy, gdy zamykała swoją szafkę na korytarzu. Przeżuwając gumę, westchnęła ciężko odwracając się w jej stronę. Dziewczyna, którą zobaczyła nie grzeszyła wielką urodą. Miała okulary na nosie, czarne włosy związane w dwa warkocze po bokach. Ubrana była w szary sweterek i spodnie jeansowe, które na kostkach się poszerzały, tak zwane dzwony.

  - No... - mruknęła tylko mierząc ją swoim chłodnym spojrzeniem, co trochę skrępowało dziewczynę. Wiedziała, że nie jest taka ładna jak ona, jak i nie ma takich modnych ubrań.

  - Bo.. no jutro jest ten sprawdzian z chemii, a słyszałam, że z tego przedmiotu ci dobrze idzie.. i, czy mogłabyś mnie tego nauczyć, bo nie rozumiem.. - poprosiła. Osiemnastolatka przewróciła oczami, jednak postanowiła pomóc czarnowłosej.

  - A czego tak dokładnie, nie rozumiesz? - zapytała spokojnym tonem i uśmiechnęła się do niej delikatnie. Jak się okazało czarnowłosa trzymała w ręku podręcznik, więc otworzyła go na stronie z tematem, który ostatnio przerabiali. - To jest proste.. wytłumaczę ci po szkole, okey? - zaproponowała. Dziewczyna tylko skinęła głową i z uprzejmym uśmiechem na twarzy odeszła. 

  Brunetka westchnęła cicho i ruszyła w stronę holu. Chciała usiąść na jakimś z parapetów, ale wszystkie były zajęte. Podeszła dumnym, zgrabnym krokiem do jednego na którym siedział jej znajomy z klasy, Andreas. 

  - Albo schodź, albo rusz trochę w bok tą dupę, bo chcę usiąść - powiedziała po prostu gromiąc go swoim spojrzeniem. 

   - Bo co mi zrobisz? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? - zapytał lekko oburzony. Nie podobał mu się jej stosunek do niego. Tak samo ta pewność siebie. Dwa dni w szkole, a ona już się tak zachowuje, zazwyczaj ci 'nowi' to szare myszki. 

  - Andreas schodź. Jestem dziewczyną, więc powinieneś mi ustąpić, a jak nie....

  - A jak nie to co? - przerwał jej chamsko, na co ta skrzyżowała ręce na piersi. 

  - A to - odparła i wyciągnęła prawą rękę do niego po czym złapała go nią mocno za kark i ścisnęła, co wywołało u niego dziwny ból, ale jednak nie do zniesienia. Chwycił jej dłoń i odepchnął od siebie. 

  - Auu! - jęknął łapiąc się z tyłu za szyję gdy już wzięła rękę. - Co ci odbiło? Porąbana jesteś?

  - Mówiłam żebyś zszedł. Teraz już chyba nie będę musiała robić takich rzeczy, tak? - zapytała z głupawym uśmieszkiem, a chłopak razem z przyjacielem z klasy odszedł. Odetchnęła i usiadła po czym rozłożyła nogi na prawie całej długości parapetu. Nie lubiła robić tak jak przed chwilą, ale lubiła mieć tą satysfakcję, że się jej boją i ustępują kiedy ona czegoś chcę. W domu zawsze podporządkowywała się tacie, a szczególnie jego drugiej żonie. 

  Trzy lata temu Elizabeth, mama Britney zmarła, co ona strasznie przeżyła. Do teraz chociaż raz w tygodniu jeździ swoim samochodem Audi TT roadster do Colbitz, troszkę większego miasta niż Loitsche, gdzie wcześniej mieszkała z rodzicami i tam właśnie pochowano jej mamę. Nigdy nie przyjeżdża z niczym, zawsze ma ze sobą jakieś kwiatki, znicz i opowiada swojej rodzicielce co się dzieje w jej życiu. Teraz jeszcze częściej stara się do niej jeździć, bo nie podoba jej się nowa kobieta ojca, a szczególnie jej metody wychowawcze co do niej i jej młodszego brata Jimmy'ego. 

  Po szkole zmierzyła na duży parking i wsiadła do swojego srebrnego, nie dużego, sportowego auta. Torbę rzuciła do tyłu i włączyła sobie cicho swoją płytę, a z głośników samochodu doszedł ją dźwięk ulubionej piosenki zespołu Tokio Hotel 'Phantomrider'. Nie interesowała się za bardzo zespołem, ale ta piosenka zawsze musiała się znajdować na jej playliście. Przekręciła kluczyk w stacyjce i wrzuciła bieg po czym wyjechała z parkingu i ruszyła w stronę swojego domu, który znajdował się kilka kilometrów od Loitsche. 

  Wjechała samochodem do garażu i poszła do domu. Rozejrzała się po dużym korytarzu. Uśmiechnęła się jak co dzień widząc na kremowych ścianach pomieszczenia jej zdjęcia i brata. Na ciemnych komodach też było dużo ramek. Spojrzała na ciemne panele na ziemi, a na nich było pełno samochodzików jej braciszka, co wprawiło ją w lekki śmiech. Nagle pojawiła się Amanda, jej macocha. Wysoka kobieta o jasnych, długich blond włosach. Miała błękitne oczy jak ocean, była bardzo ładna i pasowała do ojca Britney też charakterem. Oboje się świetnie dogadywali. Kobieta nie miała swoich dzieci i nie mogła mieć, a Britney i Jimmym starała się opiekować jak własnymi. Britney była w wieku buntowniczym, co jej nie ułatwiało sprawy, a Jimmy był dorastającym dopiero chłopcem, który chodził dopiero do pierwszej klasy. Mimo, że bardzo się starała, brunetka jej nie akceptowała, może dlatego że ciągle nie pogodziła się z tym, że ktoś ma jej zastąpić mamę i, że ojciec pokochał jakąś inną kobietę. Pozorami czasami wydawała się być bardzo miła, ale gdy już nie wytrzymywała ponosiły ją nerwy i potrafiła się wydrzeć na dzieci, a częściej na młodszego chłopca. Był bardzo nieznośny, lubił rozrabiać. Starała się zmienić ich zachowanie, ale to nie było łatwe, gdyż byli przyzwyczajeni do innych metod wychowawczych. Najpierw wychowała ich mama, później tą rolę przejął również ojciec, a Amanda to było w ogóle coś innego, nie radziła sobie, a najbardziej wtedy, gdy jej przyszły mąż wyjeżdżał na kilka dni do pracy i zostawała sama z Britney i jej bratem. 

  - Co byś chciała na obiad? - zapytała spokojnym głosem jasno włosa i uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny. 

  - Nie jestem głodna - mruknęła tylko nastolatka. 

  - Pomożesz mi trochę? Posprzątaj te zabawki, jeżeli to ci nie sprawi kłopotu, bo nie mogę wyjść nawet na chwilę z kuchni - oświadczyła. 

  - Dobrze, tylko zaniosę plecak do góry - oznajmiła i pobiegła do góry po drewnianych, solidnych schodach. Przeszła przez pomarańczowy korytarz i zmierzyła do swojego pokoju. Był koloru fioletowo czarnego. Meble były z ciemnego drewna. Naprzeciwko drzwi znajdowały się trzy okna, od ziemi do sufitu i drzwi na balkon, z którego widziała małą stajnie z dwoma końmi, które kochała. Teraz akurat były na wystarczającej wielkości dla nich pastwisku. Spojrzała na swoją ulubienicę Ines przez okno i się uśmiechnęła. Odłożyła plecak na duże dwuosobowe łóżko, na którym spała sama, po prostu lubiła mieć dużo miejsca podczas snu. Poprawiła tylko białe poduszki, które wcześniej porozrzucał jej brat po całym pokoju i kocyk w zeberkę po czym wyszła zamykając za sobą białe drzwi. Zbiegła na dół po schodach i wszystkie zabawki brata z podłogi wrzuciła do kosza przeznaczonego właśnie dla nich. Powoli zmierzyła do salonu. Pokój był duży i przestronny o kolorach zieleni i brązu. Był przedzielony jakby na dwie połowy, ale nie ścianą. W jednej znajdowała się biała sofa i dwa fotele obok niej. Stolik drewniany na środku a naprzeciwko telewizor plazmowy wiszący na ścianie. Przy ścianach oczywiście kilka komód. Na drugiej połowie natomiast znajdował się duży ośmioosobowy stół i krzesła. Z kuchni Amanda mogła wszystko widzieć, bo kuchnia była z widokiem na salon, a bardziej na tą część jadalną. Okna w tym dużym pomieszczeniu również były tak samo duże jak w pokoju Britney, a po środku nich były drzwi na taras. Przez szyby można było zobaczyć ogród i basen ze zjeżdżalnią, z której najczęściej korzystał najmłodszy domownik.  

  Britney zorientowała się, że tutaj też są zabawki jej brata, więc szybko je wszystkie pozbierała. 

  - Bu! - usłyszała za sobą, a gdy się odwróciła zobaczyła małego blondynka o brązowych oczkach. 

  - Cześć Jimmy - zaśmiała się lekko. 

  - Co ty masz na twarzy? 

  - To makijaż - zachichotała tylko i popchnęła go lekko w stronę stołu, gdzie właśnie zmierzała Amanda z obiadem dla niego. 

  - Na pewno nie chcesz nic jeść? - spytała ponownie dziewczynę, a ona znów odmówiła. - No dobrze.. Jak będziesz jednak głodna, to sobie odgrzej obiad - uśmiechnęła się tylko i poszła. 

  - Jak dzisiaj było w szkole? - zainteresowała się brunetka i spojrzała na swojego brata. 

  - Dobrze.. wiesz co? Mam dziewczynę - powiedział dumnie i wypiął pierś. 

  - Która jest tą szczęściarą? - zapytała zaciekawiona ciemno włosa i poprawiła włoski chłopcu.

  - To Lily, ta blondyneczka z kręconymi włosami, ładna jest, prawda? - zapytał, a dziewczyna się zaśmiała. 

  - Nie jestem pewna o jaką ci chodzi, ale chyba ładna jak pamiętam - uśmiechnęła się. 

  - No śliczna - stwierdził i wbił widelec w jeden kawałek pokrojonego kotleta po czym go zjadł mlaszcząc przy tym co trochę drażniło jego siostrę, ale rozbawiało. 

  - Dobra, ja idę, Ines na mnie czeka - powiedziała radośnie i pobiegła z powrotem do góry. Szybko podeszła do dużej szafy znajdującej się w rogu pokoju. Rozsunęła ją i wyjęła jedną z ulubionych par bryczesów, brązowe. Przebrała koszulkę na kremowo białą w kratkę i włożyła ją w spodnie. Zeszła na dół i znalazła szybko buty jeździeckie do kolan, które wsunęła na stopy. Wzięła w rękę toczek i rękawiczki do jazdy po czym wyszła przez drzwi ogrodowe. Zmierzyła przez długą dróżkę na pastwisko gdzie były dwa konie. Oba zajadały się trawą. Podeszła do swojej ukochanej klaczy i złapała za jej kantar. Pogłaskała ją po długiej szyi i poklepała po czym wyprowadziła w stronę małej stajni i wprowadziła ją do boksu. Odłożyła toczek w którym były też rękawiczki i wzięła zgrzebło. Wyczyściła dokładnie konia a szczególnie grzbiet i podbrzusze. Zaczęła dokładnie czyścić kopyta zaczynając od przednich. Ines była bardzo posłuszna i bez oporu podnosiła każde kopyto po kolei, a Britney czyściła uważając na strzałkę na każdym. Przytuliła się do niej i wyszła na chwilę po ogłowie, czaprak i siodło. Klacz zawsze była tylko w jednym oporna. Nienawidziła wędzidła, jednak brunetka jakoś sobie z tym zawsze radziła. Wkładanie na grzbiet ciężkiego siodła na początku sprawiało jej kiedyś trudności, ale po kilku już tygodniach dawała radę, a teraz po kilku latach zapomniała że jest w ogóle ciężkie. 

  Kiedy koń był już gotowy do jazdy wyprowadziła ją i podprowadziła do stopnia, dzięki któremu łatwiej jej było na nią wsiąść, ale jeszcze przed tym podciągnęła mocno popręg. Włożyła jedną nogę w strzemię i chwilę potem już siedziała na wysokiej klaczy. Docisnęła mocno łydki, a koń ruszył do przodu. Zmierzyły na duży plac, gdzie było też poustawiane kilka przeszkód. Uśmiech z twarzy brunetki nie schodził, gdy czuła wiatr we włosach przy galopie. 

~*~

  - Amando.. - chłopiec wszedł do salonu gdzie siedziała kobieta i oglądała telewizję. - Pobawisz się ze mną? - zapytał z oczkami słodkimi jak szczeniaczek, jednak ona odpowiedziała tylko:

  - Zaraz tata przyjedzie i się z tobą pobawi, ja jestem zmęczona. 

  Odszedł ze smutkiem i poszedł do góry małymi kroczkami. Wszedł do pokoju, który znajdował się na przeciwko pokoju siostry. Był w jego ulubionym kolorze, niebieskim. Kilka jasnych mebelków, łóżko w rogu pokoju z pościelą w piłki do nożnej. Na biurku komputer, a na ziemi pełno samochodzików, a w jednym rogu pokoju tor specjalny do nich. Kilka koszów z zabawkami pod łóżkiem, które nie były widoczne, jedynie jak się tam zajrzało. Na przeciwko łóżka telewizor na którym przed spaniem oglądał swoje ulubione bajki. Westchnął ciężko i zasiadł przy komputerze po czym go włączył i zaczął grać w swoją ulubioną grę. W pewnym momencie usłyszał, że ktoś wszedł do domu. Zbiegł szybko na dół po schodach i rzucił się na swojego tatę, którego nie widział przez ostatnie trzy dni. 

  - Tata! - wykrzyczał gdy mężczyzna go podniósł również z radosnym uśmiechem na twarzy. 



#
Proszę o komentarze, anonimy też komentować i się podpisywać ;D
Pozdrawiam ;*

niedziela, 20 października 2013

1. Typowa diva!

   Jasne światło promieni słonecznych przedarło się przez uchylone okno do pokoju śpiącego muzyka. Jego tors odkryty do połowy opadał i unosił się systematycznie. Pomlaskiwał co chwilę, marszcząc przy tym nos. Przymrużył delikatnie oczy gdy poraziło go słońce. Ziewnął głośno, przeciągając się mocno na całą szerokość łóżka. Nie otwierając nawet oczu, sięgnął po telefon, leżący na szafce nocnej. Odblokował go i spojrzał na godzinę. Musiał pomrugać trochę oczami, żeby obraz stał się wyraźniejszy. Wyświetlacz wskazywał właśnie godzinę 10:47. Odłożył komórkę na miejsce i zamknął ponownie oczy chcąc oddać się znów w objęcia Morfeusza, jednak nie udało mu się to, gdyż do pokoju wszedł jego brat bliźniak, nawet nie pukając.

  - Tom.. wstawaj, dalej. Ile można się wylegiwać w łóżku, ja bym tak nie mógł. Musimy do studia jechać, więc rusz się w końcu - nakazał czarno włosy, szczupły frontman zespołu. Gitarzysta i tak nie miał zamiaru się podnosić z wygodnego materaca. Obrócił się tyłem do brata wtulając twarz w poduszkę. Bliźniak jednak nie miał zamiaru rezygnować ze swojej misji budzenia Toma, więc przeszedł na drugą stronę łóżka i odkrył swojego brata z kołdry po czym rzucił ją na ziemie. - Dalej, rusz się! - polecił wskazując palcem drzwi od pokoju.

  - Bill no! Dawaj to... - narzekał starszy Kaulitz.

  - Tom, nie wiem czym się zajmujesz w nocy i mnie to nie interesuje, ale masz w tej chwili wstać, bo się spóźnimy, a wtedy David będzie zły - prawie pisnął wokalista.

  - Nie denerwuj się tak, spokojnie, już wstaje - powiedział leniwie dredziarz i ponownie się przeciągnął. Mimo, że tak długo spał, nie czuł się dość wypoczęty. Lubił dużo spać, a dzisiaj nie mógł przez swojego brata, a właściwie ich managera. - Dalej, wychodź mi stąd - poprosił, gdy się podniósł i usiadł opierając łokcie o swoje nogi.

  - Już idę, jeju.. - mruknął Bill i powolnym krokiem wyszedł w końcu z pokoju, a Tom wstał na nogi. Zimno przeszyło całe jego ciało, gdy gołymi stopami przemierzał przez cały pokój po parkiecie, aby dojść do swojej dużej, drewnianej szafy. Sięgnął z niej dwie bluzki, jedną białą, a drugą czerwoną z jakimś nadrukiem. Wyjął również ciemne, luźne, jeansowe spodnie i z szuflady wziął świeżą bieliznę. Bez pośpiechu udał się do łazienki, która znajdowała się obok jego sypialni. Zakluczył się w środku i zdjął bokserki po czym wszedł pod prysznic się odświeżyć jak i przy okazji wybudzić. Kiedy już obmył całe swoje ciało wyszedł z kabiny prysznicowej i wytarł się dokładnie ręcznikiem. Wsunął bokserki i spodnie. Szybko ubrał na siebie reszte rzeczy po czym umył zęby. Spojrzał na siebie w lustrze i się dumnie uśmiechnął. Gdy już spryskał się perfumami, wyszedł z łazienki. Wrócił do swojego pokoju i wybrał czapkę, którą założył od razu. Pościelił łóżko i rozejrzał się po pokoju, czy nie ma przypadkiem bałaganu. Kiedy już wszystko zrobił, zszedł na dół po schodach do swojego bliźniaka, który czekał z niecierpliwością w salonie oglądając telewizje. - Jestem - oznajmił przechodząc i puknął brata w ramie. Ten się odwrócił i spojrzał na Toma. Wyłączył plazme i wstał po czym udał się do przedpokoju gdzie był już gitarzysta. Oboje szybko wsunęli na stopy buty i chwycili bluzy w dłonie. Tom szybko zgarnął kluczyki od auta które leżały na komodzie. Wyszli z domu i zmierzyli do garażu, gdzie znajdowały się ich samochody. Wsiedli oboje do maszyny i wyjechali ze swojej posiadłości, aby ruszyć w stronę studia nagraniowego.

  Tom jechał skupiony na drodze i w pewnym momencie zatrzymał się na skrzyżowaniu, na czerwonym świetle. - Po co my właściwie tam jedziemy co? - spytał ciekawsko. Nie podobało mu się, że musiał wstać o tak wczesnej porze, przynajmniej według niego, i już jechać do studia.

  - David coś mówił o planowaniu trasy koncertowej, przecież niedawno wydaliśmy album, musi być trasa - stwierdził frontman wzruszając przy tym ramionami. - Jedź, jest zielone - dodał wskazując światła. Gitarzysta ruszył ponownie. - Musimy wszystko obgadać. Gustav, Georg i David już tam są, tylko my jak zwykle spóźnieni przez ciebie i znowu dostaniemy opieprz.. Jak zawsze - westchnął ciężko przypominając sobie ostatnie ich spóźnienie. Wtedy Jost był bardzo zdenerwowany, gdyż spóźnili się aż o całą godzinę.

  - To nie moja wina no, wiesz, że lubie długo spać, nerwowy dzisiaj jakiś jest - Tom przewrócił oczami. Bill poczuł wibracje swojej komórki w kieszeni spodni. Wyjął telefon i odebrał połączenie od managera.

  - Już jedziemy, Tom znowu się grzebał, to nie moja wina no.. - tłumaczył się Kaulitz.

  - Bill ja mam dosyć tego waszego ciągłego spóźniania się, ile można. Nie wiem ile czasu przed musze wam mówić o spotkaniach, żebyście zapamiętali - mówił lekko zdenerwowany.

  - Ja pamiętam przecież, to Tom zawsze zapomina - zwalił całą winę na brata, a ten spojrzał na niego złowrogo. Zatrzymał się przed studiem, a Bill się w końcu rozłączył. Wysiedli z auta i pospiesznie ruszyli do wejścia. Szybko ruszyli do pomieszczenia gdzie znajdowali się wszyscy.

  - W końcu, ile można czekać - powiedział Gustav, który siedział wygodnie na sofie i patrzył na dwójke spóźnionych bliźniaków.

  - A ile razy można powtarzać, że to wina Toma, ale mniejsza z tym. Może przejdziemy do rzeczy. Więc o co chodzi? - Bill usiadł przy reszcie przyjaciół, a obok niego Tom.

  Spotkanie produkcyjne trwało dosyć długo, zaplanowali trasę koncertową, która miała się odbyć za kilka miesięcy. Chłopcy po jakimś czasie mogli spokojnie się rozejść i wrócić do domów.

  - Dzisiaj wpadnie Andy - oznajmił Tom z uśmiechem. - Będziesz szedł z nami? Może do jakiegoś klubu czy coś, albo będziemy siedzieć w domu i pić piwo.. - mówił.

  - Ja zostaje w domu, nie chce mi się chodzić po klubach w tłumie ludzi - skrzywił się wokalista.

  - No dobra, to będziemy w domu - westchnął starszy bliźniak. - Zaraz do niego zadzwonie, tylko on chyba jest w szkole, nie? - spytał.

  - Tak, no to chyba oczywiste.. - przewrócił oczami czarno włosy. - Za chwile chyba kończy - dodał siadająć wygodnie na skórzanej sofie w dużym salonie.

  Tom po kilkudziesięciu minutach zadzwonił do swojego przyjaciela. Po dwóch sygnałach blondyn odebrał.

  - Wpadniesz dzisiaj? - spytał dredo włosy. Andreas tylko powiedział, że będzie za dwadzieścia minut i zanim Kaulitz zdążył odpowiedzieć, ten już się rozłączył. Przyjaciel i tak pojawił się wcześniej niż oboje przewidywali.

  - Kurde zaraz coś wam powiem, Tom.. zrobisz popcorn? Bo głodny jestem - usiadł gwałtownie na kanapie obok Billa, a oni oboje się zaśmiali z Andreasa.

  - Ja zrobie, a ty mów - Bill się podniósł, a na jego miejsce usiadł Tom.

  - No to ten.. Dzisiaj pojawiła się nowa laska w szkole, mówie wam jaka ona jest ładna! Ale kurwa jeden dzień, a ta już wszystkich z bara musi pociągnąć. Po prostu no... jak to się mów... A! No typowowa diva! Nie lubie jej, ale jest kurwa taka zajebista - opowiadał, a Tom się z niego cicho śmiał.

  - Jutro przyjade po ciebie do szkoły, chce ją zobaczyć - Tom jeszcze trochę chichotał. Pojawił się Bill z popcornem i usiadł pomiędzy dwójką chłopaków.

  - Opowiadaj jeszcze raz bo nie słyszałem - zaśmiał się Bill, a blondyn ponownie w skrócie opowiedział o nowej dziewczynie.

  - No i jest ze mną w klasie na dodatek - powiedział Andreas i westchnął. - Ale na serio, jest ładna! - podsumował.

  - O tym to my się jutro przekonamy, a jak ma na imię? - zapytał zaciekawiony dredziarz. 

  - Britney..

  - Yhm.. już mi się nie podoba.. Nie lubie tego imienia - zniesmaczył się Tom. - Dobra.. to co robimy?

  - To może coś obejrzymy - zaproponował młodszy Kaulitz. Wszystkim spodobał się ten pomysł. Tom i Andreas ponownie dzisiaj wykorzystali Billa i to mu kazali wstać, żeby wybrał i włączył film. Gdy już to zrobił przysiadł obok nich. Całą trójką zajadali się maślanym popcornem oglądając z uwagą film. W między czasie Tom poszedł jeszcze do kuchni po piwo.

  Kiedy film się skończył oni zajęli się rozmową. Tematem jej były akurat dziewczyny. Tomowi znudziła się bardzo ta rozmowa.

  - Sory chłopaki, ale nie chce mi się gadać, idę do góry - oznajmił podnosząc się z miejsca. Zrezygnowani westchnęli i pożegnali Toma, który zmierzył do góry po schodach. Cały czas chciało mu się spać, najchętniej zasnąłby właśnie w tym momencie, jednak tego nie robił. Położył się opierając o ścianę głowę. W ręcę trzymał telefon i bawił się nim. Patrzył w górę w sufit zastanawiając się nad swoim życiem, co ostatnio dość często robił. Nie podobał mu się taki tryb życia. Nie chodziło o bycie sławnym, ale o dziewczyny. Przecież może mieć każdą, a chwilowo żadnej nie ma. Było to dla niego dziwne. Przez myśl nawet przeszła mu Britney, o której dzisiaj dopiero pierwszy raz słyszał. Jednak zniechęcił się do niej przypominając sobie to, co Andy o niej mówił. Nie miał nawet zamiaru jej poznawać. Po chwili już dłużej nie wytrzymał i zasnął po prostu.


#
Pierwszy odcinek może nie za ciekawy i trochę krótki, ale jest. Prosiłabym o jakiekolwiek komentarze na temat bloga. Jeżeli ktoś chcę być powiadamiany na gg o nowych notkach, proszę podawać numery. Można również w komentarzu dodać linki do swoich blogów, wtedy dodam do listy czytleników.