Dzisiejszy dzień nie zapowiadał jej się zbyt ciekawie. Znowu nudna szkoła i lekcje. Denerwujący nauczyciele i dziewczyny, które ją obgadują tylko z tego powodu, że jej zazdroszczą, a miały rzeczywiście czego. Wystarczył jej jeden dzień w szkole, żeby już każdy chłopak ją zauważył i ślinił się na jej widok. Największą uwagę przykuwały długie, zgrabne nogi dziewczyny. Specjalnie ubierała krótkie rzeczy, żeby tylko je pokazać. Tak samo zakładała zawsze bluzki z dużym dekoltem i to też nie bez powodu. Wczoraj na nauczycielach nie zrobiła dobrego znaczenia, wręcz przeciwnie. Mimo, że na lekcjach siedziała grzecznie, dorosłym nie podobał się wulgarny wygląd dziewczyny. Jednak nie z nauką nie szło jej wcale źle. W poprzedniej szkole z większości przedmiotów miała piątki. Bardzo lubiła się uczyć, ale nikt nigdy się po niej tego nie spodziewał. Nie wyglądała na taką, która jest mądra, bystra i lubi naukę. Ukrywała to specjalnie swoim specyficznym wyglądem. Blond włosy, farbowane na ciemny brąz, długie do pasa i mocno falowane. Oczy, zawsze mocno pomalowane na ciemno. Bluzki najczęściej z dużym dekoltem i odkrytym pępkiem, w którym miała kolczyk. Krótkie spódniczki, lub spodenki, żeby było widać jej opalone nogi. Buty najczęściej na szpilce, choć zdarzało się że na płaskiej podeszwie, jednak bardzo rzadko, gdyż lubiła nosić wysokie buty, zawsze chciała być bardzo wysoka, a dzięki nim mogła. Chociaż niska i tak nie była bez nich. Wszyscy postrzegali ją po prostu jako pustą i egoistyczną. Zdaniem większości chłopaków była łatwa, sądzili że za dużo ciała odkrywa, dlatego mieli o niej taką opinie.
- Britney! - usłyszała głos swojej koleżanki z klasy, gdy zamykała swoją szafkę na korytarzu. Przeżuwając gumę, westchnęła ciężko odwracając się w jej stronę. Dziewczyna, którą zobaczyła nie grzeszyła wielką urodą. Miała okulary na nosie, czarne włosy związane w dwa warkocze po bokach. Ubrana była w szary sweterek i spodnie jeansowe, które na kostkach się poszerzały, tak zwane dzwony.
- No... - mruknęła tylko mierząc ją swoim chłodnym spojrzeniem, co trochę skrępowało dziewczynę. Wiedziała, że nie jest taka ładna jak ona, jak i nie ma takich modnych ubrań.
- Bo.. no jutro jest ten sprawdzian z chemii, a słyszałam, że z tego przedmiotu ci dobrze idzie.. i, czy mogłabyś mnie tego nauczyć, bo nie rozumiem.. - poprosiła. Osiemnastolatka przewróciła oczami, jednak postanowiła pomóc czarnowłosej.
- A czego tak dokładnie, nie rozumiesz? - zapytała spokojnym tonem i uśmiechnęła się do niej delikatnie. Jak się okazało czarnowłosa trzymała w ręku podręcznik, więc otworzyła go na stronie z tematem, który ostatnio przerabiali. - To jest proste.. wytłumaczę ci po szkole, okey? - zaproponowała. Dziewczyna tylko skinęła głową i z uprzejmym uśmiechem na twarzy odeszła.
Brunetka westchnęła cicho i ruszyła w stronę holu. Chciała usiąść na jakimś z parapetów, ale wszystkie były zajęte. Podeszła dumnym, zgrabnym krokiem do jednego na którym siedział jej znajomy z klasy, Andreas.
- Albo schodź, albo rusz trochę w bok tą dupę, bo chcę usiąść - powiedziała po prostu gromiąc go swoim spojrzeniem.
- Bo co mi zrobisz? Co ty sobie w ogóle wyobrażasz? - zapytał lekko oburzony. Nie podobał mu się jej stosunek do niego. Tak samo ta pewność siebie. Dwa dni w szkole, a ona już się tak zachowuje, zazwyczaj ci 'nowi' to szare myszki.
- Andreas schodź. Jestem dziewczyną, więc powinieneś mi ustąpić, a jak nie....
- A jak nie to co? - przerwał jej chamsko, na co ta skrzyżowała ręce na piersi.
- A to - odparła i wyciągnęła prawą rękę do niego po czym złapała go nią mocno za kark i ścisnęła, co wywołało u niego dziwny ból, ale jednak nie do zniesienia. Chwycił jej dłoń i odepchnął od siebie.
- Auu! - jęknął łapiąc się z tyłu za szyję gdy już wzięła rękę. - Co ci odbiło? Porąbana jesteś?
- Mówiłam żebyś zszedł. Teraz już chyba nie będę musiała robić takich rzeczy, tak? - zapytała z głupawym uśmieszkiem, a chłopak razem z przyjacielem z klasy odszedł. Odetchnęła i usiadła po czym rozłożyła nogi na prawie całej długości parapetu. Nie lubiła robić tak jak przed chwilą, ale lubiła mieć tą satysfakcję, że się jej boją i ustępują kiedy ona czegoś chcę. W domu zawsze podporządkowywała się tacie, a szczególnie jego drugiej żonie.
Trzy lata temu Elizabeth, mama Britney zmarła, co ona strasznie przeżyła. Do teraz chociaż raz w tygodniu jeździ swoim samochodem Audi TT roadster do Colbitz, troszkę większego miasta niż Loitsche, gdzie wcześniej mieszkała z rodzicami i tam właśnie pochowano jej mamę. Nigdy nie przyjeżdża z niczym, zawsze ma ze sobą jakieś kwiatki, znicz i opowiada swojej rodzicielce co się dzieje w jej życiu. Teraz jeszcze częściej stara się do niej jeździć, bo nie podoba jej się nowa kobieta ojca, a szczególnie jej metody wychowawcze co do niej i jej młodszego brata Jimmy'ego.
Po szkole zmierzyła na duży parking i wsiadła do swojego srebrnego, nie dużego, sportowego auta. Torbę rzuciła do tyłu i włączyła sobie cicho swoją płytę, a z głośników samochodu doszedł ją dźwięk ulubionej piosenki zespołu Tokio Hotel 'Phantomrider'. Nie interesowała się za bardzo zespołem, ale ta piosenka zawsze musiała się znajdować na jej playliście. Przekręciła kluczyk w stacyjce i wrzuciła bieg po czym wyjechała z parkingu i ruszyła w stronę swojego domu, który znajdował się kilka kilometrów od Loitsche.
Wjechała samochodem do garażu i poszła do domu. Rozejrzała się po dużym korytarzu. Uśmiechnęła się jak co dzień widząc na kremowych ścianach pomieszczenia jej zdjęcia i brata. Na ciemnych komodach też było dużo ramek. Spojrzała na ciemne panele na ziemi, a na nich było pełno samochodzików jej braciszka, co wprawiło ją w lekki śmiech. Nagle pojawiła się Amanda, jej macocha. Wysoka kobieta o jasnych, długich blond włosach. Miała błękitne oczy jak ocean, była bardzo ładna i pasowała do ojca Britney też charakterem. Oboje się świetnie dogadywali. Kobieta nie miała swoich dzieci i nie mogła mieć, a Britney i Jimmym starała się opiekować jak własnymi. Britney była w wieku buntowniczym, co jej nie ułatwiało sprawy, a Jimmy był dorastającym dopiero chłopcem, który chodził dopiero do pierwszej klasy. Mimo, że bardzo się starała, brunetka jej nie akceptowała, może dlatego że ciągle nie pogodziła się z tym, że ktoś ma jej zastąpić mamę i, że ojciec pokochał jakąś inną kobietę. Pozorami czasami wydawała się być bardzo miła, ale gdy już nie wytrzymywała ponosiły ją nerwy i potrafiła się wydrzeć na dzieci, a częściej na młodszego chłopca. Był bardzo nieznośny, lubił rozrabiać. Starała się zmienić ich zachowanie, ale to nie było łatwe, gdyż byli przyzwyczajeni do innych metod wychowawczych. Najpierw wychowała ich mama, później tą rolę przejął również ojciec, a Amanda to było w ogóle coś innego, nie radziła sobie, a najbardziej wtedy, gdy jej przyszły mąż wyjeżdżał na kilka dni do pracy i zostawała sama z Britney i jej bratem.
- Co byś chciała na obiad? - zapytała spokojnym głosem jasno włosa i uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny.
- Nie jestem głodna - mruknęła tylko nastolatka.
- Pomożesz mi trochę? Posprzątaj te zabawki, jeżeli to ci nie sprawi kłopotu, bo nie mogę wyjść nawet na chwilę z kuchni - oświadczyła.
- Dobrze, tylko zaniosę plecak do góry - oznajmiła i pobiegła do góry po drewnianych, solidnych schodach. Przeszła przez pomarańczowy korytarz i zmierzyła do swojego pokoju. Był koloru fioletowo czarnego. Meble były z ciemnego drewna. Naprzeciwko drzwi znajdowały się trzy okna, od ziemi do sufitu i drzwi na balkon, z którego widziała małą stajnie z dwoma końmi, które kochała. Teraz akurat były na wystarczającej wielkości dla nich pastwisku. Spojrzała na swoją ulubienicę Ines przez okno i się uśmiechnęła. Odłożyła plecak na duże dwuosobowe łóżko, na którym spała sama, po prostu lubiła mieć dużo miejsca podczas snu. Poprawiła tylko białe poduszki, które wcześniej porozrzucał jej brat po całym pokoju i kocyk w zeberkę po czym wyszła zamykając za sobą białe drzwi. Zbiegła na dół po schodach i wszystkie zabawki brata z podłogi wrzuciła do kosza przeznaczonego właśnie dla nich. Powoli zmierzyła do salonu. Pokój był duży i przestronny o kolorach zieleni i brązu. Był przedzielony jakby na dwie połowy, ale nie ścianą. W jednej znajdowała się biała sofa i dwa fotele obok niej. Stolik drewniany na środku a naprzeciwko telewizor plazmowy wiszący na ścianie. Przy ścianach oczywiście kilka komód. Na drugiej połowie natomiast znajdował się duży ośmioosobowy stół i krzesła. Z kuchni Amanda mogła wszystko widzieć, bo kuchnia była z widokiem na salon, a bardziej na tą część jadalną. Okna w tym dużym pomieszczeniu również były tak samo duże jak w pokoju Britney, a po środku nich były drzwi na taras. Przez szyby można było zobaczyć ogród i basen ze zjeżdżalnią, z której najczęściej korzystał najmłodszy domownik.
Britney zorientowała się, że tutaj też są zabawki jej brata, więc szybko je wszystkie pozbierała.
- Bu! - usłyszała za sobą, a gdy się odwróciła zobaczyła małego blondynka o brązowych oczkach.
- Cześć Jimmy - zaśmiała się lekko.
- Co ty masz na twarzy?
- To makijaż - zachichotała tylko i popchnęła go lekko w stronę stołu, gdzie właśnie zmierzała Amanda z obiadem dla niego.
- Na pewno nie chcesz nic jeść? - spytała ponownie dziewczynę, a ona znów odmówiła. - No dobrze.. Jak będziesz jednak głodna, to sobie odgrzej obiad - uśmiechnęła się tylko i poszła.
- Jak dzisiaj było w szkole? - zainteresowała się brunetka i spojrzała na swojego brata.
- Dobrze.. wiesz co? Mam dziewczynę - powiedział dumnie i wypiął pierś.
- Która jest tą szczęściarą? - zapytała zaciekawiona ciemno włosa i poprawiła włoski chłopcu.
- To Lily, ta blondyneczka z kręconymi włosami, ładna jest, prawda? - zapytał, a dziewczyna się zaśmiała.
- Nie jestem pewna o jaką ci chodzi, ale chyba ładna jak pamiętam - uśmiechnęła się.
- No śliczna - stwierdził i wbił widelec w jeden kawałek pokrojonego kotleta po czym go zjadł mlaszcząc przy tym co trochę drażniło jego siostrę, ale rozbawiało.
- Dobra, ja idę, Ines na mnie czeka - powiedziała radośnie i pobiegła z powrotem do góry. Szybko podeszła do dużej szafy znajdującej się w rogu pokoju. Rozsunęła ją i wyjęła jedną z ulubionych par bryczesów, brązowe. Przebrała koszulkę na kremowo białą w kratkę i włożyła ją w spodnie. Zeszła na dół i znalazła szybko buty jeździeckie do kolan, które wsunęła na stopy. Wzięła w rękę toczek i rękawiczki do jazdy po czym wyszła przez drzwi ogrodowe. Zmierzyła przez długą dróżkę na pastwisko gdzie były dwa konie. Oba zajadały się trawą. Podeszła do swojej ukochanej klaczy i złapała za jej kantar. Pogłaskała ją po długiej szyi i poklepała po czym wyprowadziła w stronę małej stajni i wprowadziła ją do boksu. Odłożyła toczek w którym były też rękawiczki i wzięła zgrzebło. Wyczyściła dokładnie konia a szczególnie grzbiet i podbrzusze. Zaczęła dokładnie czyścić kopyta zaczynając od przednich. Ines była bardzo posłuszna i bez oporu podnosiła każde kopyto po kolei, a Britney czyściła uważając na strzałkę na każdym. Przytuliła się do niej i wyszła na chwilę po ogłowie, czaprak i siodło. Klacz zawsze była tylko w jednym oporna. Nienawidziła wędzidła, jednak brunetka jakoś sobie z tym zawsze radziła. Wkładanie na grzbiet ciężkiego siodła na początku sprawiało jej kiedyś trudności, ale po kilku już tygodniach dawała radę, a teraz po kilku latach zapomniała że jest w ogóle ciężkie.
Kiedy koń był już gotowy do jazdy wyprowadziła ją i podprowadziła do stopnia, dzięki któremu łatwiej jej było na nią wsiąść, ale jeszcze przed tym podciągnęła mocno popręg. Włożyła jedną nogę w strzemię i chwilę potem już siedziała na wysokiej klaczy. Docisnęła mocno łydki, a koń ruszył do przodu. Zmierzyły na duży plac, gdzie było też poustawiane kilka przeszkód. Uśmiech z twarzy brunetki nie schodził, gdy czuła wiatr we włosach przy galopie.
~*~
- Amando.. - chłopiec wszedł do salonu gdzie siedziała kobieta i oglądała telewizję. - Pobawisz się ze mną? - zapytał z oczkami słodkimi jak szczeniaczek, jednak ona odpowiedziała tylko:
- Zaraz tata przyjedzie i się z tobą pobawi, ja jestem zmęczona.
Odszedł ze smutkiem i poszedł do góry małymi kroczkami. Wszedł do pokoju, który znajdował się na przeciwko pokoju siostry. Był w jego ulubionym kolorze, niebieskim. Kilka jasnych mebelków, łóżko w rogu pokoju z pościelą w piłki do nożnej. Na biurku komputer, a na ziemi pełno samochodzików, a w jednym rogu pokoju tor specjalny do nich. Kilka koszów z zabawkami pod łóżkiem, które nie były widoczne, jedynie jak się tam zajrzało. Na przeciwko łóżka telewizor na którym przed spaniem oglądał swoje ulubione bajki. Westchnął ciężko i zasiadł przy komputerze po czym go włączył i zaczął grać w swoją ulubioną grę. W pewnym momencie usłyszał, że ktoś wszedł do domu. Zbiegł szybko na dół po schodach i rzucił się na swojego tatę, którego nie widział przez ostatnie trzy dni.
- Tata! - wykrzyczał gdy mężczyzna go podniósł również z radosnym uśmiechem na twarzy.
#
Proszę o komentarze, anonimy też komentować i się podpisywać ;D
Pozdrawiam ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz